Komodo

Labuanbajo, 9 lutego 2010

Być na Flores i nie zobaczyć słynnych jaszczurów (komodo dragon albo ora w miejscowym języku) z Komodo, to jak przyjechać do Warszawy i nie zobaczyć Pałacu Kultury, z tą różnicą że tego pierwszego należy żałować, tego drugiego raczej nie.

Razem z kilkoma innymi Europejczykami znalezionymi w hotelikach Lubuanbajo, wynajmujemy łódź i płyniemy na wyspę Rinca, dwie godziny morzem od Flores.

Jak zwykle wybieramy mniej komercyjne rozwiązanie. Komodo dragon zamieszkuje obie wyspy, Rincę i Komodo, ale ta druga jest większa i dlatego zyskała sobie sławę, ściągając turystów. Ponoć dzień wcześniej odwiedziło ją 700 Australijczyków, którzy przypłynęli na wycieczkę statkiem rozmiarów „Titanica”.

Smok z Komodo, wygląda groźnie, lecz nie w tym rzecz. Wzrostu dużego aligatora, nie wydaje się groźny, ale natura wyposażyła go w śmiercionośną broń: do ciała ugryzionej ofiary dostaje się potężna bakteria, która niszczy organizm i powodują powolną śmierć.

Jaszczury mają taki rozstaw szczęk, że jedzą nawet bawoły i jelenie. Ugryziony bawół umiera około 2-3 dni, a komodo podążają za nim, aż padnie. Wedle informacji od wyspiarza, ugryziony człowiek umiera ok.5-30 minut, w zależności od wieku jaszczura i jego wagi oraz indywidualnych predyspozycji organizmu ludzkiego. Kilka tygodni przed naszym przybyciem miejscowy rybak zginął zaatakowany przez jaszczura. Pech chciał że rybak niósł ryby, których zapach bardzo się jaszczurowi spodobał.

Komodo nie mają litości nawet dla własnego gatunku. Na wyspie nigdy nie znaleziono szczątków martwego jaszczura, gdyż pozostałe osobniki natychmiast go zjadają. Małe jaszczury zaraz po wykluciu uciekają na drzewa, aby nie zjadła ich własna matka(!), albo pozostałe gady. W gałęziach spędzają pierwszych kilka lat życia i dopiero, gdy są w stanie same obronić się przed swoimi braćmi, schodzą na ziemię.

Odkrycie wszystkich aspektów życia komodo to niedaleka przeszłość. Chociaż legendy o tych dziwnych stworach krążyły wśród melanezyjskich i indonezyjskich rybaków od dawna, dopiero w 1910 roku Holendrzy przybyli na wyspę, zastrzelili dwa gady i przywieźli trofea do Europy. Skład toksyn, które komodo wstrzykuje ofierze zbadano zaledwie kilkanaście lat temu.

Rinca jest równie piękna jak pozostałe wyspy archipelagu, w odróżnieniu jednak od Flores czy Komodo, jest dziksza. Żyją na niej m.in. dzikie konie. Znajdują się tu tylko dwie wioski rybackie i placówka strażników Parku Narodowego Komodo, obejmującego obie wyspy i akweny wodne pomiędzy nimi.

Podczas wędrówki przez las w towarzystwie strażnika natykamy się m.in. na samicę warującą przy gnieździe, które wygląda jak szereg dziur w ziemi. Tylko w niektórych znajdują się jaja, pozostałe dziury są puste aby zmylić drapieżniki, głównie pobratymców.

Podobno mitologiczny chiński smok ma swoje źródło w opowieściach o komodo. Rodowód Smoka Wawelskiego pozostaje ciągle nieznany.

Michał

podróż na wyspę Rinca

podróż na wyspę Rinca

1

2

3

5

0 Response to “Komodo”


  • No Comments

Leave a Reply