Galapagos

Puerto Baquerizo Moreno, 25 sierpnia 2010

Czujemy się, jakbyśmy oglądali film przyrodniczy „od środka”. Zwierzęta nie zwracają na nas żadnej uwagi, jesteśmy niewidzialni. Głuptak niebieskonogi nawet nie wstaje z gniazda, w którym wysiaduje jaja, mimo że stoję zaledwie dwa kroki od niego. Zezuje w naszą stronę, ale dla niego jesteśmy takim samym elementem krajobrazu jak kaktusy opuncje albo wulkaniczna skała. Urodzony przed kilkoma godzinami malutki lew morski leży oparty o korpus matki, która macha płetwą opędzając jaszczurki, podpełzające ze wszystkich stron, aby zjeść łożysko. Nad naszym jachtem przelatują majestatycznie fregaty wielkie a czasem na relingu przysiada pelikan-autostopowicz. Całe kolonie legwanów morskich wygrzewają się w słońcu na skałach, co jakiś czas schodzą do morza, aby w zatoce, pośród namorzynowych zarośli, szukać pożywienia. Ogromne żółwie spacerują wolno pośród zarośli w interiorze a ich wiekowe pyski nie zdradzają żadnych emocji. Jesteśmy też świadkami walki pomiędzy dwoma samcami. Szarża w wykonaniu olbrzymów jest naprawdę imponująca a odgłos uderzających o siebie skorup przypomina ten wydawany przez upadającą płytę chodnikową. Na bardziej pustynnych terenach pełzają wolno ogromne, popielato-żółte legwany lądowe. Jeden z nich nadchodzi dokładnie naprzeciwko mnie i nawet nie zwalnia, widząc przeszkodę. W końcu to ja usuwam się z drogi. Na jednej z wysp znajduję pomiędzy krzakami dziwnego ptaka, wielkości dorodnej kury. Komiczna kulka, cała w szarym puchu, siedzi niezdarnie na ziemi i przechyla głowę na boki, gapiąc się na mnie. Ten duży ptak, to zaledwie pisklak największego ptaka na wyspie – albatrosa. Nabrzeżne skały pełne są jasnoczerwonych krabów i mew galapagoskich.

Podwodny świat jest jeszcze bogatszy. Schodzę z plaży do morza, uważając aby nie nadepnąć na czające się w pobliżu płaszczki. Zanurzam się w błękitną wodę, zakładam maskę i rurkę, wypatruję żółwi morskich. Odpływam coraz dalej, ale nie widzę żadnego. A przecież miało być ich tak wiele! Odwracam głowę i tuż przy mnie… mądre oko, czarne segmenty skóry, porośnięta glonami skorupa i łagodnie falujące w wodzie odnóża. Żółw morski płynący przez niebieską toń, rozglądający się wokół, to jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Płynę za nim, nie płoszy się, jedynie utrzymuje bezpieczny dystans. Czasami jestem dokładnie nad nim, czasem płyniemy „płetwa w płetwę”.

Innym razem, śledząc płynącą po dnie diamentową płaszczkę, napotykamy bawiące się w wodzie lwy morskie. Szaleńczo prują wodę, zmieniając kierunek w ostatniej chwili, dosłownie kilka centymetrów przed moja maską. Jeden z nich bawi się liną, do której zakotwiczona jest nasza szalupa. A nieopodal, wzdłuż skalistego brzegu legwan wyszukuje najsmakowitszych kąsków, najdorodniejszych alg.

Nurkujemy pomiędzy dwiema groźnymi skałami. Przez krótką chwilę fale i silny prąd rzucają nami od ściany do ściany, nim zejdziemy pod powierzchnię. Wszyscy mamy na sobie grube, pełne pianki, włącznie z kapturem. Wody Galapagos opływa zimny prąd Humboldta. Zatrzymujemy się na dnie, trzymając się skał, żeby nie porwał nas prąd. Znajduję pomiędzy koralowcami rybę, która wygląda jak faraońskie inskrypcje. Przepływa wielki lew morski. Nad głowami widzimy krążące rekiny czarnopłetwe. Ale rekinów-młotów jak na złość nie ma. Cóż, w końcu to natura, a nie ogród zoologiczny.

Gdy studiowałem w Hiszpanii prawie każdego weekendu włóczyłem się po kraju. Najczęściej były to wędrówki po Kastylii-León. Któregoś razu trafiłem do Berlanga del Duero urokliwego, średniowiecznego miasteczka, które jak większość pueblos w Kastylii-León, niewiele się zmieniło od czasów rekonkwisty. Na małym placyku stoi tam pomnik mężczyzny na ogromnym żółwiu. Mężczyzna ten nazywa się Tomas de Berlanga, odkrywca wysp Galapagos.

Wyobrażałem go sobie jako jeszcze jednego spośród całej plejady hiszpańskich konkwistadorów, jak Pizarro, Almagro, Orellana, w zbroi i morionie, z rapierem przy pasie. W Puerto Baquerizo Moreno, stolicy wyspy, w muzeum poświęconym historii Galapagos, dowiedziałem się, że było inaczej. Tomas de Berlanga był biskupem Panamy. W 1534 roku wybrał się do Wicekrólestwa Peru. Przeciwne wiatry zniosły statek daleko na zachód i błąkając się po morzu, załoga ujrzała wreszcie ląd na horyzoncie. Tomas de Berlanga zanotował w sprawozdaniu dla Madrytu, że wyspy są pełne zwierząt, które w ogóle nie boją się człowieka i zdają się nie dostrzegać jego obecności. Podobno Tomas de Berlanga widział tyle żółwi gigantów, że marynarze mogli przeskakiwać ze skorupy jednego na drugiego nie schodząc na ziemię. Na każdej z wysp żółwie trochę różnią się od siebie, głównie kształtem masywnej skorupy. Jeden z gatunków ma skorupę, która przypominała Hiszpanom paradne siodło. Stąd nazwa „Galapagos” – siodło.

Niestety wraz z przybyciem człowieka, dla wielu gatunków, w szczególności dla żółwi gigantów, zaczęła się tragedia. Marynarze odkryli, że ich mięso jest niezwykle smaczne, a co najważniejsze, żółwie mogą wytrzymać blisko rok bez wody i pożywienia. Idealny prowiant dla długorejsowych statków. Przez dziesięciolecia konkwistadorzy, korsarze, wielorybnicy i łowcy lwów morskich uczynili z wysp darmowe miejsce zaopatrzenia w mięso i wodę, ładując mnóstwo żółwi pod pokład. Na początku XX wieku stanęły na skraju wymarcia. Z jednej odmiany ostał się tylko jeden samiec, wiekowy Lonesome George. Rząd Ekwadoru nakazał, aby wszyscy osadnicy mieszkający na wyspach oddali żółwie, które trzymają w domach jako maskotki, do ośrodka pracującego nad odtworzeniem gatunku. W ten sposób Lonesome George znalazł partnerkę i to niejedną.

Po kilku dniach spędzonych na jachcie, wracamy na stały ląd. Ziemia cały czas zdaje się falować. Jesteśmy w Puerto Baquerizo Moreno, stolicy archipelagu. Patrząc na brzeg portu, więcej tu lwów morskich niż ludzi. Film przyrodniczy trwa. Brakuje tylko głosu Krystyny Czubówny.

Michał

Isla Española.

Isla Española.

Czy te oczy mogą kłamać?

Czy te oczy mogą kłamać?

Hieroglyphic fish wypatrzona podczas nurkowania.

Hieroglyphic fish wypatrzona podczas nurkowania.

Morska iguana (legwan).

Morska iguana (legwan).

Żółw morski.

Żółw morski.

Lew morski. Najmilsze stworzenie na ziemi.

Lew morski. Najmilsze stworzenie na ziemi.

Iguana lądowa (legwan).

Iguana lądowa (legwan).

Ten żółw gigant ma około 130 lat, urodził się kilkanaście lat po Powstaniu Styczniowym.

Ten żółw gigant ma około 150 lat, urodził się w okolicach Powstania Styczniowego.

Isla Floreana.

Isla Floreana.

Próba nawiązania kontaktu.

Próba nawiązania kontaktu.

Kickers Rock alias León Dormido. Ulubiona kryjówka rekinów, jakieś XX km od brzegu wyspy San Cristobal.

Kickers Rock alias León Dormido. Ulubiona kryjówka rekinów-młotów. Tam nurkowaliśmy.

8a

Kilkudniowy lew morski.

Kilkudniowy lew morski.

Puerto Baquerizo Moreno. Stolica Galapagos.

Puerto Baquerizo Moreno. Stolica Galapagos.

Nocami na San Cristobal można spotkać imprezowiczów, którzy przesadzili...

Nocami na San Cristobal można spotkać imprezowiczów, którzy przesadzili...

Próbowałem dotrzymać mu tempa, ale był szybszy.

Próbowałem dotrzymać mu tempa, ale był szybszy.

13

Kaktus żyrandolowy.

Kaktus żyrandolowy.

14a

15

Żywa tarcza.

Żywa tarcza.

17

Powrót z Kickers Rock.

Powrót z Kickers Rock.

Booby, czyli głuptak niebieskonogi, Najsłynniejszy ptak Galapagos.

Booby, czyli głuptak niebieskonogi, Najsłynniejszy ptak Galapagos.

Odprawa przez zejściem.

Odprawa przez zejściem.

Snorkeling z fokami.

Snorkeling z fokami.

Targ rybny i jego najwierniejsi klienci - pelikany.

Targ rybny i jego najwierniejsi klienci - pelikany.

Fregata wielka nadmuchuje się, gdy idzie na podryw.

Fregata wielka nadmuchuje się, gdy idzie na podryw.

2 Responses to “Galapagos”


Leave a Reply