Podróż dookoła świata

Ocean Spokojny (w samolocie) 15 maja 2010,

Piszę na pokładzie samolotu, odbywamy właśnie najdłuższy do tej pory lot. Przekraczamy bezmiar Pacyfiku, który oddziela od siebie dwa światy: Australię i Oceanię od Ameryki Łacińskiej. Agi wierci się niespokojnie na myśl o życiu nocnym Santiago. Ma jutro urodziny, ale biedna będzie musiała czekać dwa razy dłużej zanim nadejdą, gdyż za dwie godziny przekroczymy linię zmiany daty i do Chile dolecimy wcześniej niż wyruszyliśmy, zyskując jeden dzień (a dokładnie: wylatujemy 15 maja o 16.55 a dolatujemy po 12 godzinach lotu 15 maja o 12.00 czasu lokalnego). To właśnie dzięki temu Willy Fogg nie przegrał zakładu.

Tymczasem w samolocie, nie możemy się wprost doczekać lądowania na latynoskim kontynencie, tak bliskim nam obojgu. Zabijamy czas słuchając muzyki. Zaskoczeniem jest dla mnie ogromny wybór albumów hiszpańskojęzycznych na pokładzie. Są dwie płyty wspaniałych „Los fabulosos cadillacs”, jest cała klasyka od „Mana” poczynając a na „Gondwana” kończąc. Agi ma salsę Marca Anthony’ego, a ja „Mecano” – old schoolową kapelę z lat 80. z Hiszpanii. Włączam „Los fabulosos..”, odprężam się i myślę o naszej podróży dookoła świata.

5 maja minęło pół roku, odkąd pożegnaliśmy się z szarą, zalaną listopadowym deszczem Warszawą. Uczciliśmy tę chwilę pijąc białe Sauvignon Blanc w winnicach Marlborough w Nowej Zelandii.

Od sześciu miesięcy przemierzamy świat pieszo i na wielbłądach, rozsypującymi się autokarami, taksówkami, tuk-tukami, rykszami, autorikszami, motorami, autobusami, ciężarówkami, dżipami, skuterami, samolotami, promami, motorówkami, czółnami, pociągami.

Zdaliśmy sobie sprawę, że podróż dookoła świata to nie wakacje, choć oczywiście też nie praca. To trzeci, odmienny stan – bycie w drodze. Nie jest to wypoczynek jak na urlopie, gdyż i ciało i umysł są często bardzo zmęczone. Nie jest to praca, gdyż pracę cechuje powtarzalność i, do pewnego, stopnia przewidywalność. A podróżowanie to niewyczerpane źródło doznań i inspiracji. To studnia nowych pomysłów, które pojawiają się w najbardziej nieoczekiwanych momentach.

Michał

Czy nie jesteśmy zmęczeni? Czy nie mamy czasami dosyć?– często pytacie.

Pewnie, że tak. Wbrew pozorom „podróżowanie” nie jest synonimem „wakacji”. Słoneczne plaże, drink z parasolką i całonocne imprezy to tylko niewielka część tego co jest naszym udziałem. Czasami trzeba się naprawdę napracować, żeby ruszyć z miejsca. Żeby nie dać się nabić w butelkę, żeby cały czas podróżować tak jak chcemy, tzn. niezależnie, tanio i bez pakietów turystycznych. Żeby zaplanować jutrzejszy dzień, odnaleźć się w zupełnie nowym otoczeniu, które w naszym wypadku zmienia się jak w kalejdoskopie. Żeby przebrać zdjęcia i napisać bloga. W końcu, żeby jak najpełniej wykorzystać każdy dzień tego cudownego roku, który przez ostatnie sześć miesięcy dał nam więcej nowych doznań niż ostatnie sześć lat życia.

Czy się kłócimy?- pytacie.

Zdecydowanie mniej niż myśleliśmy. Mamy jasny podział obowiązków. Ja piorę, gotuję i…rzucam zwariowane pomysły, które Wonsu potem realizuje. Drobne sprzeczki są z reguły wynikiem nieprzespanej nocy. W gruncie rzeczy dobrze się uzupełniamy, ja jestem bardziej emocjonalna i marzycielska, a Michał racjonalny i przytomny. Dba, żeby nic nam się nie stało, żeby nikt nas nie oszukał, żebyśmy niczego nie zgubili, sprawdza licencje, kompetencje, liczy i kontroluje. Ja wyznaczam kierunek (choćby na Księżycu), a on naprowadza nas na odpowiedni tor, czuwając nad przejażdżką. To jest oczywiście metafora i nie znaczy, że ja podejmuje wszystkie decyzje. Niestety. Dzięki Michałowi mam „backpacking de luxe” – odkryłam nowy, bardzo komfortowy rodzaj podróżowania, z chłopem u boku. A Michał dzięki mnie, co najmniej raz w tygodniu, rano tuż po otworzeniu oczu, słyszy: „Już wiem, mam nowy zajebisty pomysł…”.

Agi

Cooper Pedy_Darwin_L 245

3 Responses to “Podróż dookoła świata”


  • Kochani , dziekuję:)
    w tym wpisie dostałam to o co prosiłam , czyli garść osobistych ,emocjonalnych wynurzeń.
    Czuję , że mieliście dośc powtarzających sie pytań ..a jak Wam sie układa?…. czy się kłócicie ?( choc ja nigdy o to nie pytałam!), jak ze sobą wytrzymujecie tak ciągle , ciągle…?itp..
    Jeśli tych pytań było dużo , to tylko potwierdza moją tezę , że w ksiązce ,( którą , w co głęboko wierzę napiszecie) chyba nie unikniecie po prostu sprawozdania ze stanu Waszych serc i umysłów w czasie tej podrózy . To podróż nie tylko dookoła świata , to także ,albo moze nawet przede wszystkim ,Wasza podróż do siebie nawzajem.
    Wiem , że powtarzam sie z tą ksiązką:),
    no i ciągle piszę co wydaje mi się , ze powinniście zrobić… to chyba jest trochę irytujące ale jak prawdziwy fan jestem bardzo zaangażowana:))) nie gniewajcie się 🙂
    Poza tym własnie skonczyłam te ksiązkę „Samsara” T .M , o której Wam pisałam wcześniej.I teraz z całym przekonaniem powtórzę jeszcze raz: wierzę w Wasz sukces !!!!
    a dodatkowo Wasze zdjęcia mają w sobie magię , których niestety brak tym w ksiązce TM .
    Czekam na kolejne wpisy,
    przyznam , ze jak za długo nic nie piszecie to sprawdzam u żródla , czyli u Mamy ,co u Was i gdzie jesteście:))
    Kasia

  • WITAM
    KOCHANI CIESZE SIĘ WSZYSTKO UKŁADA SIĘ PO WASZEJ MYŚLI A CO NAJWAŻNIEJSZE ZE SIĘ DOSZLIFUJECIE I RZECZE WAM DALSZYCH WRAŻEŃ BEZ ZBĘDNYCH NIESPODZIANEK I SZCZĘŚLIWEGO POWROTU DO DOMU A TERAZ WYPIJE NALEWKĘ WIŚNIOWĄ ZA WAS
    ADAM Z GDYNI
    CALUSKI

  • Jak miło, że mieliście czas napisać relacje z waszego „wnętrza” i o tym, czym dla was jest ta podróż. Myślę sobie, że taka podróż to skarbnica przeżyć, odczuć, kolorów i zapachów, to coś, czego nigdy nikt wam nie odbierze. I mamy szczęście, że chcecie się tym z nami podzielić. Nie na darmo w dawnych czasach młodzi ludzie, wchodzący w świat i życie, byli wysyłani w podróże, aby zobaczyć inny świat, poznać innych ludzi, poszerzyć swoje horyzonty. Zaścianek być może jest bezpieczny, ale nie daje poczucia wolności.
    Opowiadam wszystkim o waszym blogu i zachęcam do czytania, ja już się od was uzależniłam i codziennie sprawdzam, czy jest coś nowego. Michale, dzięki za maila. Czekam na wieści z Ameryki Południowej i na zdjęcia miejsc, gdzie jest gorąco. U nas wciąż leje…
    Pozdrawiam
    Monika

Leave a Reply