Przylądek Udręki i inne przyjemności

Cairns, 28 lutego 2010

W 1770 roku okręt „Endeavour” dowodzony przez kapitana Jamesa Cooka wpadł na rafy i niemalże zatonął. Na szczęście oderwany kawał korala utknął w burcie okrętu a załodze udało się uszczelnić pozostałe dziury plastrem z płótna żaglowego pomalowanego dziegciem. Lawirując między koralowcami na nieznanych wodach, Cook doprowadził tonący statek do brzegu lądu, o którego istnieniu wiedział z map holenderskich odkrywców. Załoga wylądowała na małej piaszczystej plaży otoczonej mangrowcami a wyżej, na wzgórzach piętrzył się nieprzebyty las tropikalny. Właśnie tam przez wiele miesięcy załoga naprawiała „Endeavour” męcząc się w parnym, klimacie tropików Koziorożca, próbując wyrwać bagnistym terenom cenne drzewo, walcząc z krokodylami, moskitami, malarią, dengą, szkorbutem i meduzami. Ten uroczy zakątek kapitan Cook nazwał Cape Tribulation (Przylądek Udręki), na upamiętnienie męczarni jakie przechodzili, aby powrócić cało do Anglii. Podczas trzeciej wyprawy kapitan Cook został zjedzony w Walentynki 1779 roku na Hawajach a historia Australii potoczyła się swoim torem.

Na Cape Tribulation wyruszamy bladym świtem. Halina, Jacek, Agi i ja. Początkowo droga jest luksusowa, równa jak tafla wody autostrada przecina pola trzciny cukrowej i bananowców. Im dalej na północ, tym gorzej. Przeprawiamy się promem na drugi brzeg wezbranej od pory deszczowej rzeki. Widzimy nos krokodyla oddalającego się od promu. Prom jest niski, nie wolno wychodzić z samochodów.

Cały dzień jeździmy po gęstych tropikalnych lasach. Wysiadamy wśród mangrowców, przy ujściu rzeki do morza, ale moskity natychmiast wpędzają nas z powrotem do samochodu. W końcu docieramy na Cape Tribulation. Miejsce niewiele się zmieniło od czasu lądowania „Endeavoura”: plaża pośród gęstych lasów. Oglądamy je najpierw ze wzgórza z panoramicznym widokiem, a później docieramy na samą plażę. Tam podejmujemy decyzję: jedziemy dalej na północ do Cooktown.

Niby proste, ale jest pora deszczowa a droga do Cooktown wiedzie przez gęsty las i liczne strumienie. Jacek po mistrzowsku prowadzi swojego land cruisera po trudnej drodze. Przejeżdżamy jeden strumień, potem wśród fontanny wody przez drugi, trzeci. Droga coraz gorsza, ale jedziemy. Większość mijanych samochodów ma fajki. Wreszcie dojeżdżamy do szerokiego strumienia. Jakiś samochód stoi na brzegu. Rozmawiamy z kierowcą. Nie chce ryzykować, woda zbyt podniesiona a samochód wypożyczony. Jacek bada dno własnymi nogami, nie zważając na to, że mogą być krokodyle. W końcu wjeżdżamy powoli w nurt strumienia, już jesteśmy w połowie, ale jest coraz głębiej. W ostatniej chwili nim woda naleje się za maskę, Jacek wrzuca wsteczny. Nie damy rady. Godzinę za późno, woda już się podniosła. Chwilę później z naprzeciwka nadjeżdża samochód terenowy. Nawet nie zwalniając wpada w wodę i przejeżdża na drugą stronę. W środku aborygeni, na pace z tyłu trzy warczące na nas psy. Jadą polować na dzikie świnie. Niestety nie dysponujemy takim sprzętem.

Nie dane nam było dotrzeć do Cooktown, ale wyprawa, kolejny raz dzięki Halinie i Jackowi, była wspaniała. Halina po mistrzowsku opracowała progam dnia a Jacek umożliwił jego wykonanie, zabawiając nas dodatkowo po drodze opowieściami o swoich przygodach w buszu.

Australia to kraj najdziwniejszych zwierząt. Nie ma tu dużych drapieżników, żaden Aborygen nie musiał nigdy obawiać się tygrysa czy pantery. Nie ma dużych ssaków, które mogą stratować człowieka. A jednak pełno tu śmiercionośnych stworzeń. Według pracowników Farmy Krokodyli Hardleya, nieopodal Cairns na trzy najbardziej trujące zwierzęta na świecie aż dwa mieszkają w Australii. Pierwszy to meduzy z gatunku box jellyfish, od której aż roi się w wodach wzdłuż wybrzeży Queenslandu o tej porze roku. Drugim jest wąż zwany death adder.

Mieliśmy do wyboru kąpiel w morzu na miejskiej plaży w Cairns, która jest chroniona przed meduzami specjalną siatką albo wyprawę poza miasto i liczenie na szczęście, że wody będą od nich czyste. Nie mylcie box jellyfish z naszymi bałtyckimi meduzami. Ich australijscy krewni mogą nawet zabić. Kąpiąc się na dziko trzeba również uważać na słonowodne krokodyle, które przepływają wzdłuż brzegów z jednego strumienia do drugiego. No i pająki. Jadowitych gatunków jest tyle, że uczeni jeszcze wszystkich nie sklasyfikowali. Najczęściej spotykanym jest chyba pająk, którego zdjęcie widać poniżej, który osiąga rozstaw nóg szerszy od ludzkiej dłoni. Plecie tak mocną sieć, że poluje nawet na mniejsze ptaki. Upodobał sobie toalety publiczne, Agi prawie w niego weszła głową wychodząc z jednej.

Czuję się w Queenslandzie jak w zachodnim świecie, który ktoś urządził jak w bajce. Wszystko jest nie z tego świata. Niebo nad nami inne, zamiast Gwiazdy Polarnej – Krzyż Południa. Piękne domy, asfaltowe ulice, a wszystko wciśnięte między tropikalną roślinność. Papugi mieszkają w domowych ogródkach, gdzie zamiast wiśni rosną mango. Kukabary oznajmiają głośnym skrzeczeniem o swojej obecności. Na trawnikach jakieś dziwne rośliny, które kurczą się, gdy je dotknąć. Na drogach znaki, aby uważać na kangury, kazuary, dziobaki, pancerniki i inne dziwolągi. Wyjeżdżamy zza zakrętu a tam siedzi ogromna iguana, wystawia język i dopiero po chwili niknie w gąszczu. Kraj, gdzie wieczorem można spotkać pytona w łazience ( na szczęście nie jest jadowity), albo obudzić się z huntsman spiderem na piersi (również niejadowity). Kraj, gdzie w miastach nad głowami szybują latające lisy. Wśród tej menażerii kangur to najnormalniejszy na świecie gryzoń.

Michał

Cale wybrzeże to raj dla krokodyli.

Całe wybrzeże to raj dla krokodyli.

2

3

Cape Tribulation

Cape Tribulation.

hołd dla kapitana Cooka

Hołd dla kapitana Cooka.

Droga do Cooktown w porze deszczowej.

Droga do Cooktown w porze deszczowej.

Niektóre krokodyle w rzekach i strumieniach Queenslandu mogą mieć nawet siedem metrów długości.

Niektóre krokodyle w rzekach i strumieniach Queenslandu mogą mieć nawet siedem metrów długości.

10

11

12

13

14

2 Responses to “Przylądek Udręki i inne przyjemności”


  • Kochani!
    Lezka mi sie ukrecila dzis czytajac nowe odcinki. Bardzo wszyscy juz czekalismy na wiadomosci. Kombinuje, jak to zrobic, zeby udac sie Waszym sladem w nieznane…i wiem, ze nie jestem jedyna…
    Jestem z Was bardzo dumna, dajecie fantastyczny przyklad dla WIELU…pomysl,dobra decyzja, wytrwalosc, (c)hart ducha, i ciekawy jezyk. Macie tez FART, tak bardzo potrzebny na obszczyznie !!!
    Klara

  • Agi!
    Dzis Twoje Swieto Narodowe!
    Czy pamietalasz – na Wegrzech 15.marca dzien wolny od pracy, obchodzimy Wiosne Ludow (wywieszajac narodowe flagi!!!)
    Skladam najgoretsze zyczenia z okazji tego romantycznego swieta (Michal Ci opowie wiecej na ten temat)
    mamma

Leave a Reply