Rajska wyspa

Gili Trawangan, 30 stycznia 2010

W drodze na Gili towarzyszyła nam piosenka raggae „Welcome to my paradise” i stado delfinów ścigających się dla zabawy z dziobem naszej speedboat. Niezły początek. Dobiliśmy do brzegu. Co jest rajskiego w wyspie Gili Trawangan? Na przykład to, że wysiadając z łodzi ląduje się po kolana w lazurowej wodzie. Żadnego pomostu, żadnej kładki. To pozorne nieudogodnienie sprawia równie wiele przyjemności co zimne piwo w tropikach.

Dźwięk dzwonków doszedł nas jeszcze na wodzie. To lokalne taksówki. Gili Trawangan jest niewielką wyspą bez pojazdów mechanicznych. Miło odpocząć od spalin, klaksonów motorów i lewostronnego ruchu ulicznego. Są za to rowery i niewielkie wozy ciągnięte przez małe, żwawe kuce w kolorowych, cyrkowych uprzężach wzbogaconych dzwonkami. Najpiękniejsze jest chyba to, że nie dotarła tu jeszcze turystyka masowa. Nie ma wielkich konglomeratów hotelowych, a Tui nie przysyła jeszcze klientów.

Trawangan jest najbardziej imprezową spośród wszystkich trzech wysp Gili. Codziennie przypływają i odpływają łodzie pełne kolorowego rozbawionego tłumu. Są hippisi z dredami, muskularni surferzy, podróżnicy długodystansowcy i ekspaci. Wszyscy są opaleni, rozluźnieni, po prostu piękni. Miejscowe cwaniaczki absorbują „zachodniość” turystów jak gąbki. Mówią łamanym angielskim pełnym slangu, chodzą jak surferzy, tatuaż i dredy to norma. Wystawione przed restauracjami tablice bez żenady gwarantują najlepszą jazdę świata po oferowanych tam grzybach halucynogennych. Lokalsi z szerokim uśmiechem pytają bez konspiracji „Marihuana?”, a z kultowego baru raggae rozbrzmiewa muzyka na żywo. Tylko w głębi wioski ogromny napis na ścianie „Gaza will never go down. Fuck Israel” przypomina, że jesteśmy w największym muzułmańskim kraju świata.

Michał znika na całe dni. Studiuje prądy, uczy się o azocie i siedzi na dnie basenu – robi kurs nurkowania. Niestety, jesteśmy rozczarowani tutejszymi głębinami. W związku z porą deszczową jest bardzo słaba widoczność, okres kwitnienia glonów. Podczas wszystkich zejść pod wodę widzieliśmy kilka dużych żółwi i niewiele poza tym.

Znów krok po kroku zanurzam się w lazurowej, ciepłej wodzie. Znów ze swoim ciężkim plecakiem na plecach. Wsiadamy z Michałem na łódź i żegnamy się z Mammą, która dziś odlatuje do Polski. Odpływamy, a sylwetka Mammy staje się coraz mniejsza w oddali. Pierwszy raz w życiu odprowadza mnie ktoś na łódź. Odkrywam ogromny romantyzm niegdysiejszych morskich pożegnań. Gdy opadają emocje związane z rozstaniem z ogromna radością stwierdzam: „Znów w drodze”.

Zapuszczamy się w głąb prowincji Nusa Tenggara, przemierzając kolejne leżące na wschodzie wyspy. Koniec z plażowaniem, luksusem i łatwym podróżowaniem. Jedziemy w tereny, gdzie przemieszczanie się stanowi wyzwanie. Podobno nagroda warta jest zachodu. Zobaczymy.

Agi

1

2

3

4

5

6

speedboat z Bali na Gili

speedboat z Bali na Gili

1 Responses to “Rajska wyspa”


Leave a Reply