
11.12.2009, Pokhara Dziś zamiast teleportacji niżej, czeka mnie masz wyżej. Nie ma odwrotu. No chyba, żeby przez kolejnych sześć dni wracać drogą raz już pokonaną, ale cóż to by była za porażka. Tak więc jedyną alternatywą jest pokonanie wyzwania i zdobycie przełęczy, od której dzielą nas już tylko trzy dni marszu. Jak rzadko w dzisiejszych czasach używa się wyrażenia, że od jakiegoś miejsca dzieli nas kilka dni drogi. I jakie to przyjemne uczucie! Wciąż czuję wysokość. Każdy ruch okupiony jest dużym wysiłkiem, ale cóż nie jesteśmy zawodowymi himalaistami a zdecydowaliśmy się sami nieść nasze plecaki i nie korzystać z usług tragarzy. Idę powoli, krok za krokiem, jak na zwolnionych obrotach. Przechodzimy przez ostatnią już na stałe zamieszkałą wioskę. Maszerujemy w […]
Przeczytaj resztę wpisu...