
Bogota, 14 września 2010 Nazywam się Santa Fe de Bogota, ale możesz mi mówić Bogota. Nie jestem piękna, ale spróbuj mi to powiedzieć w twarz, a moi sicarios szybko cię znajdą. Na targu szmaragdów albo w transmillenio, nie ma ucieczki, mam osiem milionów donosicieli. To moje dzieci, sprzedawcy minut albo gum do żucia, czyściciele butów i kokainowi domokrążcy. Możesz obejrzeć obrazy Botero, lecz nie zostawaj tu dłużej bo życie ci minie w autobusowych przesiadkach. Już słyszę, narzekasz, że ludzie nerwowi, zamknięci w sobie i jacyś ponurzy. A ty kim byłbyś w moich trzewiach? Anonim
Przeczytaj resztę wpisu...