
Brasilia, 20 czerwca 2010 W żarze spływającym z nieba chodzimy po mieście z betonu, najsmutniejszym chyba mieście tego radosnego kraju. Mieście, które w trzy lata wyrosło na środku pustyni, w miejscu które odpowiadają współrzędnym geograficznym z proroczego snu pewnego włoskiego duchownego Don Bosco. Z powietrza Brasilia wygląda jak gigantyczny układ scalony. Zanim ruszamy w miasto rozkładamy mapę. Zastanawiam się przez chwilę, czy to jakiś żart. Zamiast planu miasta widzę ogromy samolot! Juliana, u której zatrzymujemy się w ramach CoachSurfing, wskazuje palcem na czubek północnego skrzydła. „Znajdujemy się właśnie tutaj” – mówi. Wyglądam przed okno – cisza. Wychodzimy na ulicę – pusto. Coś tu nie gra, czy wciąż jesteśmy w Brazylii? Szare płyty chodnikowe, bloki mieszkalne, brzozy , buki i upał […]
Przeczytaj resztę wpisu...