
Cali, 6 września 2010 (uzupełnione 22 września) Na piętnaste urodziny, które w Ameryce Południowej są granicą dojrzałości, jubilatka oprócz ogromnych głośników (podstawa udanej imprezy) i różowej sukni balowej z długim trenem, otrzymuje w podarunku „zestaw”. W Cali nie jest to ani zestaw srebrnych sztućców, ani garnków żaroodpornych, tylko zestaw ulepszonych części ciała. Najpopularniejszy set to tzw. colita (hiszp. ogonek, pieszczotliwe określenie pupy), pechos (piersi), do których często dochodzi również nariz (nos). Na punkcie colita kolumbijscy faceci, a przede wszystkim ci z Cali, mają zupełnego fioła. Wychodzą z założenia, że im większa pupa, tym lepiej. I tak w amoku niekończącego się konkursu próżności, dziewczyny dokładają sobie z tyłu ciała solidne obciążenie, gigantyczny zderzak, który często wygląda jak dorodny koński zadek. Ciekawe, […]
Przeczytaj resztę wpisu...