Chile

Chile
2010-06-10

Święty z pelikanem na głowie

00

Horcón, 23 maja 2010 Mężczyzna o wysmaganej wiatrem twarzy świadczącej o hardości ducha bierze do ręki dziwnie wyglądający kamień. Sprawnym ruchem maczety przecina go na pół. Ostrym końcem noża wydłubuje ze środka czerwone mięczaki. To piure, które miejscowi z upodobaniem jedzą na surowo wierząc w ich moc afrodyzjaku. Rarytas osiąga wysoką cenę ponieważ można go wydobyć jedynie nurkując na kilka metrów głębokości i odłupując ostrym narzędziem fragmenty skały. Czerwony glut dynda przed nosem Michała. Nie mógł odmówić. Połknął szybko w całości popijając całą szklanką cabernet sauvignon, szczepu typowego dla tego dziesiątego na świecie producenta win. Za chwilę jego szklanka napełniła się ponownie. Ja zostałam zupełnie zlekceważona przez grupę rybaków, co zrzuciłam na karb machismo i bez protestu przyjęłam, że Michał […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-06-08

!Al abordaje muchachos!

Uliczny portret Salvadora Allende.

Valparaiso, 22 maja 2010 W 1879 roku pomiędzy Chile a Peru wybuchła wojna. Powód był błahy, poszło o saletrę, koncesję na wydobywanie złóż boliwijskich oba kraje chciały mieć wyłącznie dla siebie. Wojna toczyła się głównie na morzu a obie floty młodych państw żądne były historycznych sukcesów. Arturo Prat dowodził chilijskim okrętem „Esmeralda”. Powierzono mu blokadę peruwiańskiego portu Iquique. Do dyspozycji miał tylko swój okręt i mały szkuner „Covadongę”. Reszta floty odpłynęła, aby zaatakować główny port Peru – Callao. Wkrótce pod Iquique przypłynęły pancerne okręty peruwiańskiej armady. Arturo Prat, miast wycofać się i czekać na posiłki, wygłosił krótką mowę z typowymi w takich sytuacjach słowami jak „honor”, „ojczyzna” i „bandera”. Rozgorzała bitwa, a gdy Peruwiańczycy próbowali staranować „Esmeraldę”, kapitan Prat wyciągnął […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-06-08

Bratanek, mąż, szampon do włosów

Widok na Santiago z Cerro de Santa Lucia. W tle widać Andy, ale mały aparat tego nie oddaje (Canon oddaliśmy do czyszczenia wcześniej).

Santiago de Chile, 20 maja 2010 Do małego hostelu o kolorowych ścianach i drewnianej podłodze wchodzi Maria, zaraz po niej Ana. Jak co dzień są punktualnie o ósmej rano. Buzi buzi, buzi buzi, potem kobiety dają po buziaku Sebastianowi, choć jest od nich jakieś dwadzieścia lat młodszy. Nie szkodzi. Kobiety, jedna zadbana około czterdziestoletnia, druga nieco pulchna i jowialna pięćdziesięciolatka, zagłębiają się w miękkiej sofie i rozpoczynają codzienną naradę. „Jak twój bratanek? Przeszedł mu już ten potworny katar sienny?” „Wiesz, mój Ricardo ma za dwa miesiące urodziny. Nie jestem pewna co mu kupić. Jak myślisz?” „Słuchaj, widziałaś ten nowy szampon do włosów? Mówią, że dwa razy zwiększa objętość, może jednak zamiast podcinać końcówki, kupię sobie taki. Jak myślisz?”, „Seba, jak […]

Przeczytaj resztę wpisu...