Rio de Janeiro, 9 czerwca 2010 Chrystus jest w gipsie, stoi nieruchomo i ma skrępowane ciało. Cholerne rusztowania uwięziły ikonę w szkaradnym uścisku akurat teraz. Pech. Chrystus, czy w gipsie, czy bez gipsu nigdy nie jest taki jakiego znamy z filmów, gdzie w czołówce pojawia się w ruchu, dynamiczny, wibrujący, monumentalny i władczy. Ma co prawda oko na metropolię, wie kto z kim, gdzie i kiedy, ale nie ma żadnej kontroli nad niepokornym, krnąbrnym, hedonistycznym miastem. Nikt nie ma. Chrystus jest jedynie atrapą, podobnie jak liczne odziały uzbrojonej po zęby policji w kamizelkach kuloodpornych, którym cariocas (mieszkańcy Rio) otwarcie okazują pogardę. Chrystus jest raczej znakiem, punktem odniesienia. Stoję u jego stóp wpatruję się w legendarne Rio. Podobnie jak Balijczycy wyznaczają […]
Przeczytaj resztę wpisu...Rio de Janeiro
Jeden dzień z życia mężczyzny
Rio de Janeiro, 4 czerwca 2010 To będzie opowieść o jednym, długim dniu. Dniu, w którym wydarzyło się tyle, że wystarczyłoby na cały tydzień. O dniu, który stworzyła Agi, misternie nad nim pracując w tych rzadkich wolnych chwilach, kiedy nie było mnie w pobliżu, próbując na dystans zaplanować coś w mieście, którego nawet nie znała. Budzę się dosyć późno, jest już po 9.00. Spaliśmy długo, gdyż podróż autobusem z Puerto Iguazu trwała 24 godziny i byliśmy zmęczeni. Śpimy w ośmioosobowym dormie, wszystkie mniejsze pokoje były zajęte, gdyż jutro jest Boże Ciało, które w Brazylii jest dniem wolnym od pracy. Do Rio de Janeiro zjechali więc młodzi i starzy Brazylijczycy na czterodniową imprezkę. Agi leży pode mną, łóżka są piętrowe. Nagle […]
Przeczytaj resztę wpisu...