
Outback /Curtin Springs Roadhouse, 17 marca 2010 Jedziemy coraz dalej, głębiej, zbliżamy się do jądra. Od Uluru dzieli nas już tylko kilka dni drogi. Godzinami przemierzamy płaski jak naleśnik teren patrząc jak otaczający nas busz subtelnie zmienia oblicze. Jak ziemia nabiera kolorów dojrzałej pomarańczy, potem płowieje i staje się rdzawo- czerwona. W dzień pali niemiłosierne słońce, w nocy hula wiatr. Od wschodu do zachodu słońca atakują setki wygłodniałych much, które desperacko poszukują wilgoci. Wchodzą do oczu, ust, nosa. Dostaję bzika, a niedługo potem kapelusz z „woalką” w prezencie. Muchy oglądam już tylko zza siatki. Wypatrujemy zwierząt. Mijamy dzikie konie, strusie emu, psy dingo, wielbłądy i dzikie krowy. No i wraki, bo jak wysiądzie tu samochód, to często bardziej opłaca się […]
Przeczytaj resztę wpisu...