12.12.2009, Manang
Czwartego dnia wyprawy znaleźliśmy się wyżej niż najwyższy polski szczyt, na wysokości 3500 metrów n.p.m. Manang jest wioską, którą wszystkie przewodniki po Himalajach polecają, jako idealne miejsce na aklimatyzację. Położona w szerokiej dolinie, pomiędzy masywami Annapurny a Gungang Himal, pozwala na zrealizowanie jednodniowych wycieczek w wyższe miejsca, aby wrócić przed nocą i spać niżej, niż się weszło, a przez to przyzwyczaić organizm do coraz mniejszej zawartości tlenu w powietrzu.
Na razie nie odczuwałem żadnych skutków przebywania na wysokości, niestety Agi tak. Poza tym nie wiedzieliśmy, czy to naprawdę AMS (acute moutain sickness) czy kolejne zatrucie nepalskim jedzeniem. Po południu Agi zasnęła, a ja korzystając z tego, że mam jeszcze godzinę, nim słońce schowa się za grzbietami gór i zapanuje przeraźliwe zimno (różnica około 25 stopni pomiędzy temperaturą w słońcu i w cieniu), postanowiłem powłóczyć się po okolicy.
Na ulicach i w zaułkach więcej było zwierząt niż ludzi. Kamienne chodniki dosłownie zasłane były odchodami yaków, kóz i kucyków. Pojedynczy Gurungowie albo wyglądali ze swoich kamiennych domów, albo przemykali ulicą z chrustem bądź innym tobołkiem. Większość napotkanych dzieci była niesamowicie zasmarkana. Im też ostre zimowe powietrze dawało się we znaki. Surowe twarze, kamienne ściany, otaczające nas ze wszystkich stron ośnieżone szczyty, nadawały temu miejscu niesamowitą atmosferę, wydawało mi się, że jestem tak daleko od całej reszty świata, że jest on czymś małym i nieistotnym.
Po godzinie wróciłem przemarznięty do kamienno-drewnianego domostwa, w którym się zatrzymaliśmy, a które nosiło dumną „Hotel Gangapurna”, zamówiłem herbatę z kozim mlekiem i wprosiłem się do kuchni, aby ogrzać się przy ogniu. Agi spała a nasz towarzysz z Korei leżał w swoim pokoju, zawinięty w śpiwór i słuchał muzyki, jak wszyscy starając się zabić czas do następnego wschodu słońca. Była czwarta trzydzieści po południu.
W miejskiej świetlicy można było dziś obejrzeć „Siedem lat w Tybecie”, ale siedzieć w takim zimnie nie zamierzałem nawet dla Brada Pitta.
Michał
0 Response to “Manang”