
Krótki klip z Kolumbii. Oglądajcie sobie, a ja tymczasem pakuję plecak do Malezji. Agi już tam jest. Michał
Przeczytaj resztę wpisu...Krótki klip z Kolumbii. Oglądajcie sobie, a ja tymczasem pakuję plecak do Malezji. Agi już tam jest. Michał
Przeczytaj resztę wpisu...Cartagena de Indias, 23 września 2010 Nawet nazwa tego miasta przesycona jest romantyzmem. Cartagena de Indias. Pięknie brzmi, tak kwieciście, egzotycznie i tajemniczo. Grube mury nasączone wilgocią jak gąbka, noszą na sobie dziesiątki warstw kolorowej farby. Odmalowane, bardzo krótko cieszą się elegancją. Na zmianę palone są słońcem i obmywane silnie zacinającym deszczem. Deszczem, który leje się potężnymi strumieniami, targany wiatrem zmienia często kierunek. Czasami pada wręcz od dołu. Wtedy ulice, wzdłuż których na tarasach swoich skromnych domów przysypiają w bujanych fotelach mężczyźni z grubymi cygarami w ustach, zamieniają się w rwące rzeki. Każda z tych warstw farby widziała swoje. Konkwistadorów, ogromne ilości złota, okrutne procesy inkwizycji, skorumpowanych biskupów, czarnych niewolników zakutych w łańcuchy, bezwzględnych piratów, sławnych korsarzy z Francisem Drakiem […]
Przeczytaj resztę wpisu...Bogota, 14 września 2010 Nazywam się Santa Fe de Bogota, ale możesz mi mówić Bogota. Nie jestem piękna, ale spróbuj mi to powiedzieć w twarz, a moi sicarios szybko cię znajdą. Na targu szmaragdów albo w transmillenio, nie ma ucieczki, mam osiem milionów donosicieli. To moje dzieci, sprzedawcy minut albo gum do żucia, czyściciele butów i kokainowi domokrążcy. Możesz obejrzeć obrazy Botero, lecz nie zostawaj tu dłużej bo życie ci minie w autobusowych przesiadkach. Już słyszę, narzekasz, że ludzie nerwowi, zamknięci w sobie i jacyś ponurzy. A ty kim byłbyś w moich trzewiach? Anonim
Przeczytaj resztę wpisu...Salento, 10 września 2010 Jest środek nocy. Przeszywający ból głowy nie pozwala dłużej spać. Przy każdym, nawet najdrobniejszym ruchu w mojej czaszce przewala się ogromny głaz obijając się z hukiem o czoło, potylicę, skronie. Głaz wypełnia głowę, nie ma już miejsca na żadną myśl, wszystkie skruszone są w drobny pył. Ból odrywa się od głowy i bezlitośnie wierci oczodoły, uszy, pełznie powoli po karku, aż do kręgosłupa. Co się dzieje? Niesprzyjające mikroklimat? Zmiana pogody? Wysokość? Migrena? Za co?! Chcę zasnąć, uciec, zniknąć. Nie czuć! Wychodzą pierwsze promienie słońca. Światło wypala oczy, zostają dwie wąskie szparki. Potem jest tylko gorzej. Dreszcze, gorączka, mdłości, ból mięśni i stawów, cztery koce i dwa śpiwory. Niemoc… W końcu Michał prowadzi mnie do szpitala, którego […]
Przeczytaj resztę wpisu...Cali, 6 września 2010 (uzupełnione 22 września) Na piętnaste urodziny, które w Ameryce Południowej są granicą dojrzałości, jubilatka oprócz ogromnych głośników (podstawa udanej imprezy) i różowej sukni balowej z długim trenem, otrzymuje w podarunku „zestaw”. W Cali nie jest to ani zestaw srebrnych sztućców, ani garnków żaroodpornych, tylko zestaw ulepszonych części ciała. Najpopularniejszy set to tzw. colita (hiszp. ogonek, pieszczotliwe określenie pupy), pechos (piersi), do których często dochodzi również nariz (nos). Na punkcie colita kolumbijscy faceci, a przede wszystkim ci z Cali, mają zupełnego fioła. Wychodzą z założenia, że im większa pupa, tym lepiej. I tak w amoku niekończącego się konkursu próżności, dziewczyny dokładają sobie z tyłu ciała solidne obciążenie, gigantyczny zderzak, który często wygląda jak dorodny koński zadek. Ciekawe, […]
Przeczytaj resztę wpisu...Popayan, 4 września 2010 (uzupełnione 24 września 2010) Nagłówki krzyczą: „Napad na posterunek policji w prowincji Putumayo, siedmiu policjantów nie żyje”. „Mężczyzna postrzelony podwójnie w kolano. Wsiadł do niewłaściwej taksówki”. W wieczornych wiadomościach słyszymy „Udana obława, 22 rebeliantów z oddziałów FARC nie żyje”. W Kolumbii lud, żeby uwierzyć, musi zobaczyć. Relacja przedstawia grupę wojskowych z dużym trudem przenoszących zapakowane w białe worki zwłoki partyzantów. Dwa dni później w jednym z dzienników fotografia ukazująca ogromne nadpalone, miejscami sine cielsko brzuchatego mężczyzny. Gruba ryba, to największy sukces komandosów od 17 lat, od czasów zgładzenia Pablo Escobara. Koniec z kartelem narkotykowym, koniec z terrorem FARC, przekrzykują się na zmianę szefowie policji i wojska pusząc się jak pawie. Zapłakane żony witają odbitych zakładników. Wielki […]
Przeczytaj resztę wpisu...od 20 lutego 2010 odwiedziło nas osób.