
Merida (Isla de Ometepe), 12 października 2010 Nikaragua ma w sobie hipnotyzujący spokój. Spokój, który przenika ciało i umysł. Tutaj każdy zdaje się mieć czas, ludzie nie mają dokąd się spieszyć. Jest niewiele samochodów, jak w XIX wieku za środek transportu służą wciąż konie i rowery. Jak mało jest takich miejsc we współczesnym świecie. Podobne wrażenie spokoju pamiętam z Laosu. Kraju, który jeszcze do niedawna trzymał się z dala od reszty świata, globalizacji i wszechobecnej chęci postępu. Zanim spadła na niego klęska tłumu młodych backpackersów (wśród nich ja), mających w programie swojej wycieczki po Azji tubing po brunatnej rzece Vang Vieng. Tutaj, podobnie jak w Laosie, też nie ma reklam. Oprócz ogromnych billboardów w kolorze różu cyklamenowego, z fioletowymi serduszkami […]
Przeczytaj resztę wpisu...