Rote

Indonezja
2010-03-03

Zaklęty krąg

Z Davidem.

Kupang, 15 lutego 2010 Nieświadomie staliśmy się żywą częścią indonezyjskiej kultury, elementem pewnego zamierającego już niestety starego, pięknego zwyczaju. Nasze krótkie wakacje na wyspie szczęścia dobiegały powoli końca. Zaczęliśmy myśleć jak pokonać te 80 km dzielące nas od miejsca, z którego wypływa prom z powrotem do Timoru Zachodniego. Nasza podróż wypadła na niedzielę. Nie byłoby żadnego problemu, gdyby nie fakt, że trzysta lat temu przybyli tu Holendrzy, którzy nie tylko bezdusznie grabili te ziemie, ale także zaszczepili protestantyzm i mieszkańcy Rote posłusznie dzień święty święcą. Jedynym sposobem, aby pokonać dystans było wyczarterowanie bemosa, na co nie było nas stać. W sobotę wieczór Michał ruszył na obchód wsi w poszukiwaniu jakiegoś pojazdu i kierowcy. Wrócił z ponurą miną i informacją, że […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-03-03

Chrystus czy Avril Lavinge?

Kolorowy duet jednego z bemos.

Rote, 12 lutego 2010 Na Rote znaleźliśmy się zupełnie przypadkiem. Gdy dotarliśmy już na skraj wyspy Flores mieliśmy dziesięć dni do utraty ważności indonezyjskiej wizy. W kraju, który składa się z tysięcy górzystych wysp i gdzie wolno się podróżuje to naprawdę niewiele czasu. W palącym żarze wyruszyliśmy nieciekawymi ulicami Maumere na poszukiwanie agencji lokalnych linii lotniczych. Decyzję o kolejnym kierunku podróży mieliśmy podjąć w zależności od cen biletów. Marzyliśmy o Sulawesi, Molukach, czy Papui-Nowej Gwinei, ale trzeba było zejść na ziemię. Padło na Timor. Zapytałam sama siebie o skojarzenia: egzotyka, nieznane, porwania, pierwotne plemiona. Tak, lecimy do Timoru. Po trzech godzinach dezorientacji i chodzenia od jednego biura do drugiego, gdy byliśmy już bardzo spoceni, zmęczeni i źli, już kupowaliśmy bilet, […]

Przeczytaj resztę wpisu...