Brazylia

Brazylia
2010-07-03

Chico Rei i inni

1

Belo Horizonte, 13 czerwca 2010 Chico Rei nazywał się kiedyś Galanga i był wodzem afrykańskiego plemienia w głębokim Kongo. Do czasu, aż złapali go portugalscy łowcy niewolników. Wraz z rodziną oraz większością plemienia Galanga znalazł się na pokładzie karaweli tnącej Atlantyk w kierunku Brazylii. Świat jaki dotąd znał, zniknął bezpowrotnie. Wrzucili go do kopalni i kazali kopać. Chico Rei kopał przez wiele lat, kopał bez przerwy, a przy życiu utrzymywało go poczucie obowiązku. W końcu był wodzem, a wódz musi dbać o swój lud. Chico kopał więc dalej, odkładał każdy okruch złota, aby kupić swoją wolność. Ukrywał opiłki złota we wnętrzu swojego ciała i we włosach, aż uzbierał tyle, że mógł kupić swoją wolność. Ale wtedy też nie przestał kopać. […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-06-29

Christo w gipsie

Zima w Rio.

Rio de Janeiro, 9 czerwca 2010 Chrystus jest w gipsie, stoi nieruchomo i ma skrępowane ciało. Cholerne rusztowania uwięziły ikonę w szkaradnym uścisku akurat teraz. Pech. Chrystus, czy w gipsie, czy bez gipsu nigdy nie jest taki jakiego znamy z filmów, gdzie w czołówce pojawia się w ruchu, dynamiczny, wibrujący, monumentalny i władczy. Ma co prawda oko na metropolię, wie kto z kim, gdzie i kiedy, ale nie ma żadnej kontroli nad niepokornym, krnąbrnym, hedonistycznym miastem. Nikt nie ma. Chrystus jest jedynie atrapą, podobnie jak liczne odziały uzbrojonej po zęby policji w kamizelkach kuloodpornych, którym cariocas (mieszkańcy Rio) otwarcie okazują pogardę. Chrystus jest raczej znakiem, punktem odniesienia. Stoję u jego stóp wpatruję się w legendarne Rio. Podobnie jak Balijczycy wyznaczają […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-06-26

Favela Rocinha

Favela Rocinha.

Rio de Janeiro, 5 czerwca 2010 Nie możemy opuścić Rio bez wizyty w faveli. Zastanawiamy się, czy nie spróbować dostać się tam na własną rękę, ale moglibyśmy najwyżej dyskretnie się rozglądać, udając zwykłego przechodnia, zostawiwszy wszystkie wartościowe rzeczy w hostelu. To nie dla nas. Chcemy zdjęć i nie chcemy bez celu błądzić po wąskich uliczkach, bez pojęcia gdzie należy wchodzić a gdzie pod żadnym pozorem nie wolno. Krótko mówiąc, potrzebujemy przewodnika i najlepiej, aby to był ktoś stamtąd, z drugiej strony barykady. Zaczynamy szukać. Hiszpański pomaga tam, gdzie już nikt nie mówi po angielsku. Przekręcamy słowa tak, aby brzmiały po portugalsku i zazwyczaj się udaje. W końcu dostajemy telefon do Briana. Chłopak pracujący w naszym hostelu mówi, że Brian to […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-06-19

Jeden dzień z życia mężczyzny

W tle Pratia Pepino, przygotowujemy się do lądowania.

Rio de Janeiro, 4 czerwca 2010 To będzie opowieść o jednym, długim dniu. Dniu, w którym wydarzyło się tyle, że wystarczyłoby na cały tydzień. O dniu, który stworzyła Agi, misternie nad nim pracując w tych rzadkich wolnych chwilach, kiedy nie było mnie w pobliżu, próbując na dystans zaplanować coś w mieście, którego nawet nie znała. Budzę się dosyć późno, jest już po 9.00. Spaliśmy długo, gdyż podróż autobusem z Puerto Iguazu trwała 24 godziny i byliśmy zmęczeni. Śpimy w ośmioosobowym dormie, wszystkie mniejsze pokoje były zajęte, gdyż jutro jest Boże Ciało, które w Brazylii jest dniem wolnym od pracy. Do Rio de Janeiro zjechali więc młodzi i starzy Brazylijczycy na czterodniową imprezkę. Agi leży pode mną, łóżka są piętrowe. Nagle […]

Przeczytaj resztę wpisu...