Hobbiton

Wellington, 8 maja 2010

„In a hole in the ground there lived a New Zealander. Not a nasty, dirty, wet hole, filled with the ends of worms and an oozy smell, nor yet a dry, bare, sandy hole with nothing in it to sit down on or to eat: it was a New Zealander-hole, and that means comfort.”

Właściwie to „Hobbit” Tolkiena mógłby się tak zaczynać.

Znowu jedziemy wśród niewysokich, zielonych wzgórz , wiejską drogą. Nowa Zelandia to wymarzony kraj na hodowle wszelkich zwierząt. Mijamy pasące się owce, krowy mleczne, krowy hodowane na mięso, jelenie a nawet lamy. Krajobraz przypomina Szkocję albo… Hobbiton.

Dojeżdżamy do Matamata, okolic w których Peter Jackson odtworzył część Shire na potrzeby „Władcy Pierścieni”. Trzeba przyznać, że miejsce idealnie pasuje do książkowego opisu. Chcemy koniecznie obejrzeć hobbicie domy wydrążone w pagórkach. Niestety, gdy dojeżdżamy na miejsce okazuje się, że przemyślny właściciel okolicznych pagórków, chcąc zarobić na fanach, wpuszcza tylko turystów, którzy wykupili pakiety wycieczkowe (oczywiście bezzasadnie drogie) obejmujące m.in. nudny spektakl strzyżenia owiec, który w ogóle nas nie interesuje. Odpuszczamy więc, szczególnie że na bramie zamykającej drogę prowadząca w głąb Hobbitonu napisano, iż „the property you are about to enter is a working film production location” i dostęp do większości miejsc jest ograniczony. Ekipa Guillerma del Toro rozpoczęła tam prace nad scenografią do „Hobbita”, w związku z czym za zrobienie i publiczne udostępnienie fotografii z planu grozi proces i przepadek zdjęć. Nie zobaczyliśmy więc domów bosonogich hobbitów.

A dlaczego Nowozelandczycy mogliby zastąpić hobbitów? Też uwielbiają chodzić boso, o czym już Agi pisała. Nasza podróż po Nowej Zelandii przypadła na schyłek jesieni, było już więc dosyć chłodno. We wszystkich małych miasteczkach i mieścinach przez które przejeżdżaliśmy, widzieliśmy dzieci z których wiele, wracając ze szkół w mundurku szkolnym maszerowała po chodniku na bosaka i w krótkich spodenkach. Na stacjach benzynowych, ludzie na bosaka wysiadają z samochodów żeby zapłacić rachunek. Ale największe wrażenie wywarł na nas gość w czapce i puchówce wędrujący bez butów między mrożonkami w supermarkecie.

Michał

Hobbiton_male

2 Responses to “Hobbiton”


Leave a Reply