
Sydney, 31 marca 2010 W Sydney mieszkamy w jednej z najstarszych dzielnic miasta – Wooloomooloo tuż przy cieszącej się złą sławą dzielnicy Kings Kross. Fryzjer powiedział mi, że żyje tu największa społeczność gejowska na świecie. Dzielnica tętni życiem 24 godziny na dobę, główną ulicą pielgrzymuje najdziwniejsza mieszanka ludzi. Prostytutki, bezdomni, artyści, dziwacy, obłąkańcy, marynarze i turyści. Tu znajdują się większość hosteli w mieście, a przed nimi rozciąga się długi szpaler samochodów sprzedawanych przez backpackersów. Sydney swoimi wysokimi cenami skazuje na spanie w dormitorium, czyli pokoju wieloosobowym. Po trzech tygodniach spędzonym w rozgrzanym vanie z psującą się klimatyzacją, gdzie wysoka temperatura wykończyła nasze telefony komórkowe był to i tak luksus. Szczególnie, że dzięki temu wylądowaliśmy w jednym pokoju z Sheanem, Nowozelandczykiem, […]
Przeczytaj resztę wpisu...