
prom z Sumbawy na Flores, 1 lutego 2010 Wiedzieliśmy, że czas naszej podróży w Indonezji przypadnie na porę deszczową, to było całkowicie jasne od samego początku. Ale nie było innego wyjścia, ułożenie trasy w taki sposób, aby w każdym kraju być o odpowiedniej porze roku, było niepodobieństwem. Początek był jak delikatne ostrzeżenie: nocne deszcze na Bali. Budziliśmy się rano i widzieliśmy ślady po ulewie, ale w dzień nie padało, jedynie niebo zasnute było nieustannie kłębami burzowych chmur. Tych chmur było dużo więcej niż kiedykolwiek widziałem na polskim niebie, tyle że musiały się zbijać w warstwy, aby pomieścić się na nieboskłonie, wisząc ciężko nad okolicą. Wyglądały jak namalowane. Później, na wyspach Gili, deszcz padał już w dzień, ale dosyć rzadko. Ranki […]
Przeczytaj resztę wpisu...