Indonezja

Page 2 of 2

Indonezja
2010-02-14

Czekając na Godota

1

prom z Sumbawy na Flores, 1 lutego 2010 Wiedzieliśmy, że czas naszej podróży w Indonezji przypadnie na porę deszczową, to było całkowicie jasne od samego początku. Ale nie było innego wyjścia, ułożenie trasy w taki sposób, aby w każdym kraju być o odpowiedniej porze roku, było niepodobieństwem. Początek był jak delikatne ostrzeżenie: nocne deszcze na Bali. Budziliśmy się rano i widzieliśmy ślady po ulewie, ale w dzień nie padało, jedynie niebo zasnute było nieustannie kłębami burzowych chmur. Tych chmur było dużo więcej niż kiedykolwiek widziałem na polskim niebie, tyle że musiały się zbijać w warstwy, aby pomieścić się na nieboskłonie, wisząc ciężko nad okolicą. Wyglądały jak namalowane. Później, na wyspach Gili, deszcz padał już w dzień, ale dosyć rzadko. Ranki […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-02-14

Rajska wyspa

1

Gili Trawangan, 30 stycznia 2010 W drodze na Gili towarzyszyła nam piosenka raggae „Welcome to my paradise” i stado delfinów ścigających się dla zabawy z dziobem naszej speedboat. Niezły początek. Dobiliśmy do brzegu. Co jest rajskiego w wyspie Gili Trawangan? Na przykład to, że wysiadając z łodzi ląduje się po kolana w lazurowej wodzie. Żadnego pomostu, żadnej kładki. To pozorne nieudogodnienie sprawia równie wiele przyjemności co zimne piwo w tropikach. Dźwięk dzwonków doszedł nas jeszcze na wodzie. To lokalne taksówki. Gili Trawangan jest niewielką wyspą bez pojazdów mechanicznych. Miło odpocząć od spalin, klaksonów motorów i lewostronnego ruchu ulicznego. Są za to rowery i niewielkie wozy ciągnięte przez małe, żwawe kuce w kolorowych, cyrkowych uprzężach wzbogaconych dzwonkami. Najpiękniejsze jest chyba to, […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-02-05

Backpacking de luxe

pranie

Nusa Dua, 22 stycznia 2010 Nie wiem z czego ten korpulentny odziany w kraciasty (oczywiście biało-czarny) sarong mężczyzna żyje, ale wiem, że zjawia się w naszym hotelu bladym świtem każdego dnia. Zawsze z ogromnym, utkanym z trawy koszem. Z kosza ceremonialnie wydobywa mniejsze koszyki, a z nich jeszcze mniejsze. Te ostatnie sprawiedliwie dystrybuuje pomiędzy wszystkich bogów opiekujących się naszym ekskluzywnym hotelem. Jeden kosz z bananami, ryżem i kwiatami zostawia w kapliczce przy bramie wjazdowej, kolejny w recepcji, następny niedaleko restauracji, nad basenem i kapliczką centralną. Pozostałych kilka koszy rzuca na ziemię. Bali to wyspa tysiąca bogów! Te dobre karmi się w kapliczkach, tym złym rzuca się dary na ziemię. Swoją wizytę wyspy rozpoczęłam wdepnięciem w taki właśnie kosz. Ogarnęło mnie […]

Przeczytaj resztę wpisu...