23.12.2009, Baktapur
Na pożegnanie „odkrywamy” niezwykłe miasteczko, oddalone o kilka kilometrów od Kathmandu – Baktapur. Jesteśmy zaskoczeni. Jest to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych i najprawdziwszych miejsc jakie widziałam. Do jego wyjątkowości przyczyniła się bliskość stolicy i fakt, że turyści przyjeżdżają tu tylko na jeden dzień pozwalając miastu funkcjonować w niezachwiany sposób. To niezbyt jeszcze popularne na masową skalę średniowieczne miasto kryje w sobie nieopisany urok. Gubimy się między wyrastającymi na każdym kroku świątyniami o pagodowatych dachach, w labiryntach ulic, na licznych placach.
Powoli opuszczamy tę dziwną krainę. Bez większego żalu rozstajemy się z Nepalczykami, którzy choć łatwiejsi w kontakcie od Indusów, są nieco zbyt cwani. Problem z nimi polega na tym, że niemożliwym jest zdobycie niektórych informacji, najczęściej cen produktów i usług. Turysta jest tu oszukiwany dosłownie na każdym kroku i to często w perfidny sposób. To nie są przekręty w stylu indyjskim, typu wydanie zbyt małej reszty lub „Sir, I have no change” licząc na to, że zniecierpliwiony turysta machnie ręką i zarobi się kilka rupii więcej. Nepalczycy rozgrywają sprawę inaczej. Tutaj odchodzi istny teatr. Najczęstszy sposób, to „na przyjaciela”. Podróżnik nawiązuje z miejscowym głębszą relację, zwierza się, dzieli spostrzeżeniami, pije wódkę, czule żegna. Po rozstaniu orientuje się, że został oszukany. Inny sposób to „szopka”. Najczęściej rozgrywa się na dworcach autobusowych i zaangażowanych jest w nią kilku statystów, a chodzi o to, żeby bilet sprzedać kilka razy drożej niż wynosi jego realna wartość. Sposoby są niezliczone i zawsze jak myśleliśmy, że tym razem będziemy mądrzejsi, odkrywaliśmy kolejny wyszukany sposób na oszustwo. Główna wskazówka na podróżowanie po Nepalu brzmi: Bilety kupuj tylko siedząc w autobusie, tylko od osoby, która jest prawdziwym (nie podszytym) sprzedawcą biletów. Jesteśmy świeżo po kilku nieprzyjemnościach, ale z dumą możemy powiedzieć, że stanowią one wyjątek i że na co dzień nie sposób nas było wykiwać.
Pewnie za jakiś czas będziemy pamiętać tylko te dobre chwile, wspominając Nepalczyków jako wesołych hedonistów, którzy śmiejąc się do rozpuku przegryzają w restauracjach lokalne zakąski popijając ukochanym rumem zmieszanym z gorącą wodą.
Poniżej Baktapur.
Agi
0 Response to “Odkrycie”