Podwodne motyle

Labuanbajo, 6 lutego 2010

Przypomina mi się fragment z „Pinokia”, gdy drewniany chłopiec ląduje w brzuchu wieloryba. To co widziałam wydawało się podobnie niewiarygodne jak przygoda drewnianego chłopca. Trzymałam się palcami maleńkich wypustek w martwych koralach, aby oprzeć się lekkiemu prądowi. Nie wierzyłam własnym oczom, spektakl, który rozgrywał się jakieś dwa metry od mojej maski był absolutnie powalający. Tyle wdzięku, gracji i piękna. Cztery ogromne (3-4 metrowe) manty (manta ray) nieśpiesznie dokonywały porannej toalety. Powiewały na zmianę białymi brzuchami i ciemnymi grzbietami unosząc się niczym motyle nad naszymi głowami, harmonijnie i nieśpiesznie machając płetwami. Gdy myślałam, że nie można mieć już więcej szczęścia napotykaliśmy na kolejne i kolejne grupy tych ogromnych ryb. Byłam tak przejęta tym poetyckim widowiskiem, że niewielki rekin przepływający mi przed nosem nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Podczas tego i późniejszego nurkowania widzieliśmy jeszcze wiele innych fantazyjnych sworzeń morskich, ale to o mantach mam nadzieję śnić. Mieliśmy ogromne szczęście tego dnia i od dziś jesteśmy rozpieszczonymi nurkami, których nie zadowoli byle co.

W Labuanbajo, ubogim miasteczku rybackim spędziliśmy kilka dni. Odpoczywaliśmy po długiej i męczącej podróży, szukaliśmy smoków na wyspie Rinca i wypożyczyliśmy motor, żeby głębiej zbadać Flores.

I tu, kolejne niesamowite spotkanie. Szukaliśmy wieczorem jakiegoś warunga na słabo oświetlonej ulicy, uważając przy tym, żeby nie wpaść w żadną przepastną dziurę w chodniku, gdy nagle… Najpierw mignęła mi biała czupryna, zaraz potem jasnobłękitne, nieco zabłąkane oczy. Skąd, gdzie, jak? Zanim zdążyłam poskładać puzzle pamięci i wydobyć z siebie jakieś słowo, Michał chwycił przechodzącą postać mocno za ramię. Chwila nieporadnej ciszy, przerwana w końcu szczerym uściskiem. To był Marku. Tak jakbyśmy spotkali się wczoraj! W tym spotkaniu nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że odkąd się widzieliśmy minął okrągły rok i było to na małej wyspie na Filipinach. Dość często się zdarza, że backpackersi regularnie wpadają na siebie nawzajem na szlaku, ale z Marku było inaczej. My zdążyliśmy wziąć ślub, zostawić pracę i podjąć decyzję o objechaniu świata. Boję się nawet pomyśleć co przez ten czas wydarzyło się w życiu tego emerytowanego, ciepłego Fina, który co jakiś czas rusza po prostu w świat na połów nowych wrażeń.

Indonezyjczycy są bardzo mili i zawsze uśmiechnięci. Bardzo rzadko można u nich dostrzec przejawy złości, jak wiele innych azjatyckich narodów wyżej cenią sobie pokojowe zażegnanie konfliktu, niż otwartą konfrontację. Podczas transakcji szybko i bezboleśnie spuszczają ceny towarów i usług. Mam z nimi tylko jeden problem. Czasami wyprowadza mnie z równowagi ich brak umiejętności logicznego myślenia i rozwiązywania stojących przed nimi zadań, tych samych zresztą każdego dnia. Rozumiem, że jesteśmy na terenach dość słabo rozwiniętych i nie wszyscy pracujący w turystyce mówią po angielsku, ale mówię tu o pewnych podstawach. Proszę o kawę z cukrem, dostaję gorzką herbatę. Dziewczyny pracujące w biurze linii lotniczych, które udzielając odpowiedzi na pytanie o lot mylą się 3 razy: w dacie lotu, godzinie lotu i cenie biletu. Można stracić cierpliwość, szczególnie jak żar leje się na szyję i mija czwarta godzina próby zakupienia biletu lotniczego, a tu właśnie nieporadna dziewczyna mówi, że wyłączyli prąd i nie może wystawić biletu, jedynym sposobem na kupienie go jest pojechać na lotnisko.

Zastanawiam się, czy w ogóle narody zamieszkujące wschód należy mierzyć miarami świata zachodniego? Od czego zależy bystrość (w pojęciu europejskim) konkretnej nacji? Dodatkowo, głównym zajęciem miejscowej ludności jest odpoczynek, czyli leżenie na podłodze z przymrużonymi powiekami, często słuchając przy tym muzyki.

Indonezyjczycy kochają bardzo głośną muzykę każdego gatunku. Na Flores nie wiedzieć czemu popularnością cieszy się country. Prawie w każdej, nawet najprostszej chacie na ganku stoją ogromne, profesjonalne głośniki. Często też wszyscy na raz postanawiają posłuchać swojej ulubionej piosenki. Uroki egzotyki!

Agi

kałamarnice suszą się na ulicach, rozłożone na gazetach

kałamarnice suszą się na ulicach, rozłożone na gazetach

Labuanbajo

Labuanbajo

3

zabawy przy przystani

zabawy przy przystani

5

6

7

po pierwszym zejściu

po pierwszym zejściu

0 Response to “Podwodne motyle”


  • No Comments

Leave a Reply