Monthly Archive for październik, 2010

Nikaragua
2010-10-31

Don Chocolate i reszta

Little Corn Island.

Little Corn Island, 20 października 2010 Wychodzę na malutki taras naszego drewnianego bungalowu, aby zaczerpnąć świeżego powietrza przed snem. Przez błyszczący księżyc w pełni przelatują białe chmury. Jest bardzo jasna noc. Wiatr od pobliskiego Morza Karaibskiego porusza ostrymi liśćmi palmy, które wydają metaliczny, niepokojący dźwięk. Spada kokos, potem drugi, gdzieś dalej trzeci. Gdzieniegdzie w poszyciu hałasują szare kraby. Nagle między drzewami przemyka biała plama. Już zniknęła, ale przed oczami mam wciąż blond kosmyki włosów. Zjawa? Duch? Czary? Obserwuję dalej. Znów przemyka, tym razem w podskokach. Teraz dokładnie rozpoznaję białą sukienkę niczym z „Jeziora Łabędziego”, chude blade nóżki, jasne dziecięce loki. Nie jest to widok jakiego człowiek mógłby się spodziewać na Little Corn Island, pięknej tropikalnej wyspie u wybrzeży Nikaragui zamieszkanej […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-10-27

Capuletti i Montecchi

Granada.

León, 17 października 2010 – Dokąd będzie? – staruszek z wielkimi okularami do bliży odwraca się do nas w swoim rozklekotanym fordzie. Pochylam się nad kartką z zapisanym adresem: „Jedna przecznica na południe od hotelu „Europa”, po przekątnej od rogu Zmarłego, różowy dom na rogu.” To nie opis dojazdu, to adres. List musiałbym zaadresować tak samo. Ulice w wielu miastach Nikaragui nie mają nazw a czasami nawet numerów. Często, aby wyjaśnić taksówkarzowi dokąd jedziemy, rzucamy np. „Dwie przecznice na wschód od siłowni Atlas, jedna przecznica na południe i pół kwartału na wschód, dom numer 151” (przykład z Managui). Po drodze dowiaduję się, że „róg Zmarłego” to zakład tapicerski na rogu, którego właściciel zmarł w zeszłym roku. Wysiadamy przed różowym domem […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-10-25

Małe cuda

San Juan del Sur(f).

Merida (Isla de Ometepe), 12 października 2010 Nikaragua ma w sobie hipnotyzujący spokój. Spokój, który przenika ciało i umysł. Tutaj każdy zdaje się mieć czas, ludzie nie mają dokąd się spieszyć. Jest niewiele samochodów, jak w XIX wieku za środek transportu służą wciąż konie i rowery. Jak mało jest takich miejsc we współczesnym świecie. Podobne wrażenie spokoju pamiętam z Laosu. Kraju, który jeszcze do niedawna trzymał się z dala od reszty świata, globalizacji i wszechobecnej chęci postępu. Zanim spadła na niego klęska tłumu młodych backpackersów (wśród nich ja), mających w programie swojej wycieczki po Azji tubing po brunatnej rzece Vang Vieng. Tutaj, podobnie jak w Laosie, też nie ma reklam. Oprócz ogromnych billboardów w kolorze różu cyklamenowego, z fioletowymi serduszkami […]

Przeczytaj resztę wpisu...
Kostaryka
2010-10-23

Na tropie leniwca

Las mglisty.

Santa Elena, 5 października 2010 O Kostaryce mówi się, że jest Szwajcarią Ameryki Środkowej. Niewielkim państewkiem, najbardziej rozwiniętym w regionie. Jest też politycznym ewenementem na mapie Mezoameryki. Nie jest wstrząsana wojnami domowymi. W 1948 roku rozwiązało własną armię i od tamtej pory nie angażuje się w konflikty zbrojne. Prezydent Kostaryki Oscar Arias Sanchez został uhonorowany w 1987 roku pokojową nagrodą Nobla za pokojowy program zakończenia konfliktów dręczących kontynent. Kostaryka to jedyne państwo w Ameryce Środkowej , które ma obecnie prawicowy i proamerykański rząd. Od początku chcieliśmy spędzić tam niewiele czasu, gdyż Kostaryka nie oferuje nic czego nie można by znaleźć w krajach ościennych. Poza cenami, które są trzy razy wyższe. Poza tym trafiamy w sam środek pory deszczowej, do najbardziej […]

Przeczytaj resztę wpisu...
Panama
2010-10-15

W raju

1

Wyspa Chichime, 30 września 2010 – Wie pan, że po śmierci nic się dla pana nie zmieni? Zakładając, że jest pan dobrym człowiekiem. -Jak to? – widzę konsternację na rozpromienionej dotychczas, naznaczonej głębokimi zmarszczkami twarzy starego Julio. Prostuje się, wypina dumnie chudą pierś, na której prezentuje białą trupią czachę na czarnym tle i napis „Caribbean Pirate”, drapie się po głowie. – Lud Kuna mieszka w raju za życia. – kontynuuję. -No tak, tak… Ale w raju jest inaczej niż tutaj. Tam nie ma ryb. Teraz ja potrzebuję chwili do namysłu. W końcu składam elementy układanki. Jedyną pracą gospodarzy bajecznego archipelagu jest łowienie ryb. Łódka, wędka lub harpun i ryby są tutejszym biurem, klimatyzacją i komputerem. Przytakuję więc szybko, żeby nie […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-10-09

Wpis nr 100

1

Panama, 25 września 2010 (uzupełniony 30 września) Są dwa sposoby przedostania się z Kolumbii do Panamy transportem publicznym: samolotem albo statkiem. Nie ma autobusów. Pomiędzy oboma krajami rozciąga się ogromny obszar dzikiej selwy, uchodzącej za najbardziej malaryczny las deszczowy na świecie, nad którym żaden z obu krajów nie ma kontroli. Żyją tam na wpół dzicy Indianie (Embera, Kuna), niedobitki bojówek partyzanckich, wreszcie pospolici bandyci napadający na nielicznych szaleńców próbujących przedostać się przez Darien Gap (Przesmyk), jak potocznie nazywa się ową terra nullius. Darien Gap przecina na dwie części słynną Panamerikanę, kręgosłup obu Ameryk. Tamtędy wiedzie też szlak przemytu narkotyków do Ameryki Północnej. Mogliśmy spróbować przebyć Darien Gap na własną rękę, albo wędrować wiele dni plażami karaibskimi do Puerto Obaldia, najbliższego […]

Przeczytaj resztę wpisu...
Kolumbia
2010-10-05

Bujany fotel

Wybrzeże Morza Karaibskiego. Palomino.

Cartagena de Indias, 23 września 2010 Nawet nazwa tego miasta przesycona jest romantyzmem. Cartagena de Indias. Pięknie brzmi, tak kwieciście, egzotycznie i tajemniczo. Grube mury nasączone wilgocią jak gąbka, noszą na sobie dziesiątki warstw kolorowej farby. Odmalowane, bardzo krótko cieszą się elegancją. Na zmianę palone są słońcem i obmywane silnie zacinającym deszczem. Deszczem, który leje się potężnymi strumieniami, targany wiatrem zmienia często kierunek. Czasami pada wręcz od dołu. Wtedy ulice, wzdłuż których na tarasach swoich skromnych domów przysypiają w bujanych fotelach mężczyźni z grubymi cygarami w ustach, zamieniają się w rwące rzeki. Każda z tych warstw farby widziała swoje. Konkwistadorów, ogromne ilości złota, okrutne procesy inkwizycji, skorumpowanych biskupów, czarnych niewolników zakutych w łańcuchy, bezwzględnych piratów, sławnych korsarzy z Francisem Drakiem […]

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-10-02

Distrito Capital

0

Bogota, 14 września 2010 Nazywam się Santa Fe de Bogota, ale możesz mi mówić Bogota. Nie jestem piękna, ale spróbuj mi to powiedzieć w twarz, a moi sicarios szybko cię znajdą. Na targu szmaragdów albo w transmillenio, nie ma ucieczki, mam osiem milionów donosicieli. To moje dzieci, sprzedawcy minut albo gum do żucia, czyściciele butów i kokainowi domokrążcy. Możesz obejrzeć obrazy Botero, lecz nie zostawaj tu dłużej bo życie ci minie w autobusowych przesiadkach. Już słyszę, narzekasz, że ludzie nerwowi, zamknięci w sobie i jacyś ponurzy. A ty kim byłbyś w moich trzewiach? Anonim

Przeczytaj resztę wpisu...
2010-10-01

W elitarnym gronie

Salento, 10 września 2010 Jest środek nocy. Przeszywający ból głowy nie pozwala dłużej spać. Przy każdym, nawet najdrobniejszym ruchu w mojej czaszce przewala się ogromny głaz obijając się z hukiem o czoło, potylicę, skronie. Głaz wypełnia głowę, nie ma już miejsca na żadną myśl, wszystkie skruszone są w drobny pył. Ból odrywa się od głowy i bezlitośnie wierci oczodoły, uszy, pełznie powoli po karku, aż do kręgosłupa. Co się dzieje? Niesprzyjające mikroklimat? Zmiana pogody? Wysokość? Migrena? Za co?! Chcę zasnąć, uciec, zniknąć. Nie czuć! Wychodzą pierwsze promienie słońca. Światło wypala oczy, zostają dwie wąskie szparki. Potem jest tylko gorzej. Dreszcze, gorączka, mdłości, ból mięśni i stawów, cztery koce i dwa śpiwory. Niemoc… W końcu Michał prowadzi mnie do szpitala, którego […]

Przeczytaj resztę wpisu...